Zaproś mnie na swoją lekcję: "Ajnfach tak się w Bydgoszczy mówiło!"
10 czerwca znowu „wyruszyliśmy w Polskę”, tym razem z Panią Aleksandrą Kimpel, która, w ramach ogólnopolskiego projektu edukacyjnego Zaproś mnie na swoją lekcję, stworzyła nam wyjątkową możliwość „odwiedzenia” największego miasta województwa kujawsko-pomorskiego, czyli Bydgoszczy.
Ajnfach tak się w Bydgoszczy mówiło!
10 czerwca znowu „wyruszyliśmy w Polskę”, tym razem z Panią Aleksandrą Kimpel, która, w ramach ogólnopolskiego projektu edukacyjnego Zaproś mnie na swoją lekcję, stworzyła nam wyjątkową możliwość „odwiedzenia” największego miasta województwa kujawsko-pomorskiego, czyli Bydgoszczy.
Tym razem, łamiąc dotychczasowe zasady, postanowiliśmy naszego Gościa powitać, a nie pożegnać wykonaniem piosenki na góralską nutę:
Jedziymy dzisiok do Bydgoscy!
Pani Ola juz siy tam o nos zatroscy!
Po mieściy bedziymy spacerowali,
Gware i legendy poznawali!
Fest piykno ceko nos wyprawa!
Juz bijemy Pani brawa!
Bardzo się cieszymy, że Pani Ola entuzjastycznie zareagowała na występ!
Nasz Gość rozpoczął spotkanie od wyznaczenia dzielącej nas odległości i trasy przejazdu. Okazało się, że dzięki e-lekcji mogliśmy się znaleźć – w linii prostej – 447,42 km od Brzegów!
Następnie, po prezentacji mapy Kujaw i wysłuchaniu informacji dotyczących ich „sąsiadów”, przyszedł czas na „wizytę” w Bydgoszczy. Pani Ola wyjaśniła, że etymologia nazwy tego miasta nad Brdą związana jest z legendami. Jedna z nich mówi o dwóch braciach – Bydzie i Goście, którzy, wędrując z południa Polski (kto wie, może byli to nasi przodkowie :) ), szukali rzeki pełnej ryb oraz lasów, by móc zbudować gród. Gdy dotarli nad Brdę, stwierdzili, że tereny nad nią położone są odpowiednie do osiedlenia się. Inna legenda natomiast głosi, że nazwa miasta pochodzi od imienia >>Bydgoszcza<<, które nosiła urodziwa i energiczna łuczniczka – ukochana króla Kazimierza Wielkiego. Warto dodać, że oboje zostali przedstawieni na muralu znajdującym się przy ulicy Jagiellońskiej.
Pani Ola, w niezwykle zajmujący sposób, opowiedziała nam także legendę o herbie, dzięki której dowiedzieliśmy się, że mieszkańcy Bydgoszczy są bardzo gościnni, o czym świadczy otwarcie jednej części wrót ukazanych na godle. Nasz Gość wspomniał również o Panu Twardowskim, który na kogucie przybył do Brombergu – tak nazywano miasto będące, wielokrotnie w swojej historii, pod silnymi wpływami niemieckimi. Mieliśmy także okazję przyjrzeć się rzeźbie linoskoczka zawieszonego nad Brdą, zabytkowym spichlerzom oraz posągowi wspomnianej już wyżej łuczniczki. Niestety nie zachowała się do dzisiaj rzeźba legendarnego koguta Pana Twardowskiego, ale Pani Ola zadbała o to, abyśmy na jednym z archiwalnym zdjęć mogli zobaczyć, jak wyglądała.
Po bardzo ciekawych opowieściach nadszedł czas na poznanie gwary bydgoskiej, obfitującej w liczne germanizmy. Najpierw udaliśmy się „do kuchni”, aby przetłumaczyć dialog matki i córki. Musimy przyznać, że mieliśmy kłopot ze sztrykowaniem i klaftowaniem, ale dzięki niewerbalnym podpowiedziom Pani Oli udało nam się ostatecznie wyjść cało z translatorskiej opresji. Zrehabilitowaliśmy się natomiast, odpowiednio dobierając nazwy potraw do zdjęć prezentowanych przez naszego Gościa. Jeżeli chodzi o kulinaria, to zawsze radzimy sobie znakomicie :)
„Najedzeni”, wyszliśmy przez antrejkę, następnie zakluczyliśmy dom i ubrani w eleganckie mantle, mycki, westki oraz kląpy wyruszyliśmy na dwór, czyli na pole – po naszemuJ Do centrum dotarliśmy bimbą. Spacerując po firtlu, trafiliśmy do składu z fidrygołkami, których widok najbardziej ucieszył Panią Dominikę, Magdę i Julkę:) Potem udaliśmy się na rynek, po owoce i warzywa. Gdy znudziła nam się wizyta w mieście, porajzowaliśmy taryfą do bamberjewa z rajzetaszami i rukzakami. Zachowywaliśmy się tam bardzo grzecznie, bo nie jesteśmy luntrusami! Zgodnie stwierdzamy, że była to niezwykła „wyprawa”!
Kończąc naszą relację, pragniemy bardzo serdecznie podziękować Pani Oli za wspólne rajzowanie po Bydgoszczy, która, naszym zdaniem, jest bardzo ciekawym i pięknym miastem! Na pewno wybierzemy się tam osobiście – na kogucie (jak Twardowski) albo baną i spotkamy się z Panią na jakimś firtlu, za winklem. Obiecujemy, bo nie jesteśmy papudrokami. Szneki przywieziemy z Podhala, na które oczywiście zapraszamy w wolnej chwili! Do zaś! Czekamy na wspólne klaftowanie!
Cykl e-lekcji, organizowanych oczywiście w ramach akcji zainicjowanej przez Panią Magdalenę Krajewską i Panią Irminę Żarską, niestety dobiega końca. Nie ukrywamy, że jest nam przykro z tego powodu. Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Przed nami jeszcze jedno spotkanie z Gościem, które odbędzie się 24 czerwca.
Dominika Miśkowiec i uczniowie klasy VII
Zdjęcia.